Gra Asg 03.05.2015- oczami gracza
To może od począku.
Mati i Hubert wzięli nas na stronę i poinformowali o obowiązujących zasadach. Jeszcze przy nich otworzyliśmy pierwsze wytyczne: Umocnić punkt alpha(cypelek nad Odrą) i bronić go prze 30 min od 13:30.
Jako, ż była dopiero 13:07, niespiesznie udaliśmy się na wyznaczone miejsce. Tam napotkaliśmy mały problem, ponieważ na cypelkach wypoczywało sporo ludzi, na szczęście po zlokalizowaniu teo właściwego, okazało się że jest pusty. Wyraliśmy sobie pozycje i czekaliśmy na natarcie. W międzyczasie w oddali widziałem jak Bandyci(Rumian, Tymek, Kamil) Trzepią z kasy każdego napotkanego gracza. Zdziwił mnie to, ponieważ ci gracze, z drużny cywili, powinni nas w rym momencie szturmować. Ale co kto woli. Może dla nich Rumian to mniejsze zło, albo się nas po prostu przestraszyli.
Nastepne kartki kazały nam udać się do punktu Deltha. Po drodze minęliśmy na polu grupę Rumiana, która rozmawiała z Hubertem i Matim. Ostrzelali nas, nie angażując się jednak w walkę.
Dotarliśmy do wyznaczonego punktu i zaczęliśmy szukać kopalni. Zaraz potem dołączyli do nas organizatorzy i naprowadzili nas na miejsce. Zebraliśmy surowce z kopalni, a puste koperty odłożyliśmy na miejsce(Trolololo). Następnie zabraliśmy Vipy z Delthy(Nie mogę zdradzić ich imion) i szybką przebieżką znaleźliśmy się w punkcie Echo. Zgarneliśmy ropę z pobliskich dwóch kopalni i czekaliśmy na odpowiednią porę, aby ruszyć z powrotem na Delthę. O 14:30 Zmierzaliśmy już drogą w lesie, ale dostrzegliśmy zamieszanie , wiec cofnęliśmy i weszlismy w las. Nie wiedziałem co się dzieje, sądziłem że to cywile starli się z bandytami. Woleliśmy nie wtrącać się w konflikt, mając na uwadze bezpieczeństwo Vipów. Jednak gdy zbliżyliśmy się do drogi, sądząc, że już po wszystkim, natrło na nas kilku (dwóch?) cywili. Byliśmy we trójkę, jednak woleliśmy wycofać się nad rzekę i tam zetrzeć się z przeciwnikiem.
Gdy już zajęliśmy pozycję, stał się coś, przez co przegraliśmy tę rundę.
Andrzej oddał strzał i zgasła mu replika.
- Awaria! - krzyknął. Ja siedzący nad brzegiem i obserwujący linię, spojrzałem na niego.
- Co ci?
- Nie wiem, pewnie batka padła - odparł.
W tym momencie padłem i ja, trafiony przez Maćka(gratki mu za to) prosto w serce(dziwnie brzmi, ale dstałem w lewą górną kieszeń). Zszedłem z pila walki, i razem z Andrzejem wycofaliśmy się. Poczekałem na Maliniaka i razem z nim ruszyłem do bazy na respa. Andrzej jescze został.
Wróciliśmy i się zrespiliśmy. Zaraz potem dołączył nasz dowódca(wciąż żywy) i zaczęliśy omawiać plan kolejnego zadania. Po kilku chwilach zbliżył się do nas Mateusz Kusal(będę pisal Kusal, żeby odróżnić do Matiego). Sądząc, że wszyscy nie żyjemy minął nas i otrzymał kulkę w plecy od Andrzeja. Zabraliśmy mu itemki i wysłaliśmy go do jego respa.
Kolejne zadanie. Zabrać flagę z Grodziska(punkt Fox, czy jakoś tak) i zanieś do bazy. Potem zabrac flage z bazy wroga.
Dłygo zwlekaliśmy, poniewa żmielismy jedna maskę gazową, a Grodzisko było skażone. Raz próbował Andrzej, ale bez skutku. Od Hubiego i Matiego dowiedzieliśmy się, że cywili zgarneli już flag i mają dwie. Nasza decyzja: Rozwalić ich, zabrać obie flagi, wygrać. Szybko przystąpiliśmy do realizacji.
Weszliśmy na wały i podchodziliśm pod ich bazę. Rzut granatem na niewiele się zdał. Psłałem serię w Kusala i Śmiecha, ale nie wiem czy to ja ich zdjąłem. Gdzieś w krzakach od strony Grodziska siedział Rumian. Dostrzeglem go i padlem na ziemię. Bynajmniej ustrzelony. Ostrzelałem go i powiedziałem Maliniakowi gdzie schował się Tymek. On pobiegł, Ja go osłaniałem, a Andrzej dostał. Ruszyłem pędem za Maliniakiem, gdy zorientowałem się, że Rumson ma SVD.
Wbiegliśmy do bazy cywili(byli martwi). Usiedliśmt w niej i omowilismy plan odwrotu do własnej bazy. Dostałem a ramię, ale nie przejąłem się, bo był STOP. Kiedy Stasiu krzyknął, że już można, Maliniak zaczął strzelać w krzaki, a jak skoczyłem po flagi. Zerwałem je, wpakowałem do kieszeni i myk za wał. Przedzieralem się przez chszcze nad odrą, Maliniak za mną. Wbiliśmy na wał po jakichś 50 metrach i dalej biegiem przez pole. Nikt nas już nie zatrzymywał. Do punktu Alpha dotraliśmy na minutę przed końcem rundy.
Dalej.
Wysadzić bazę wroga. Bomba na Grodzisku.
Dzwoni Kamil. Mówi Andrzejowi, że mają dla nas ciekawą ofertę. Mamy wyjść na środek pola bez broni i bedziemt negocjować.
Bandyci mieli bombę. Chcieli nam ją sprzedać, razem ze swpją pomocą, za całą kasę jaką mamy. Po krótkiej naradzie(powiedzialem, że mamy 20 naboi-waluty) zawarliśmy tymczasowy sojusz. W szóstkw ruszyliśmy na cywili. Ja, Rumian, Tymek Grodziskiem, Andrzej, Maliniak, Kamil wałami.
Po drodze ubiliśmy Maćka. Ale to nieważne.
Wyszedłem na wały, od tyłu punktu Bravo(bazy wroga). Wlaściwie to wyczołgałem się. Miałem na widoku Stasia i Kusala odwróconych tyłem. Przekroczyłem wał, przypadłem do ziemi. Akcja się jeszcze nie zaczęła. Zacząłem się skradać. Nagle Kusal się dowrócił, zobaczył mnie. Krzyknął do Stasia. Posłałem serię.
Zdjęty.
Stasiu leżałe w trawie bokiem do mnie, trudniej go było trafić. Puściłem serię nad jego głową. Jednocześnie przeszukiwałem najbliższy teren, ale nie dostrzegłem Śmiecha. Zacząłem biec. Kilka strzałów w Stasia.
Zdjęty.
Dobijam do baz wroga, widzę jak Rumian i Tymek także podbiegają. Tymek posłał we mnie serię, nie trafił. Andrzej i Maliniak też biegną. Wzięli mnie za cywila, leci seria. Odsunąłem się, krzyczę do nich. Rozpoznali mnie.
Obróciłem się. Ktoś zauważył Śmiecha w krzakach. Szukałem go wzrokiem. Jedyne, co mogło nim być, to niewielki, nieco wybrzuszony kształt za wałami. Pewnie głową - myślę. Strzeliłem.
Zdjęty.
Podbieglem do Kusala, ale był bez itemkó, tak samo Śmiechu. Tylko Stasiu coś miał. Zabrałem mu to i podszedłem do towarzysz. Maliniak ma ładunki do wysadzenia bazy.
Bomb has been planed.
Zadanie ukończone. Chwilę po tym, Rumian zrobił wszystkim cichą śmierć i ograbił nas z itemków. Nie żebym się tego nie spodziewał, ani, że sam tego nje planowałem, ale wolałem pozostać uczciwy. Trudno. Nieraz się żyje.
Na tym gra się skończyła, jak się potem okazało, padły wynik. Wojsko:Bandyci 39:39. Nie tak źle :-) .
Gra samą w sobie podobała mi się bardzo, motywy zaczerpniete były z Metra, bardzo przyjemnie wykonywał się zadania, starcia były ciekawe, a rozgrywka dynamiczna. Szkoda, że było mało osób, ale nie można mieć wszystkiego (co było też jedną z zasad gry Można zabrać jedynie dwa itemki od martwego :D)
Z niecierpliwością czekam na kolejne gry Huberta i Matiego, a za tę wielkie propsy dla nich.