top of page

3. Biwak Urodzinowy 2017


W dniach 02.06 – 04.06 w okolicach jeziora Bajkał (nie chodzi o ten rosyjski), w Kamieńcu Wrocławskim odbył się biwak urodzinowy 38 Wrocławskiej Drużyny Starszoharcerskiej ,,Target”. Były to nasze 3 urodziny, na które przyjechały następujące drużyny: 37 pwdh ,,Horyzont”; 46 wdh ,,Arda”; 62 dh ,,Pieńki” oraz 15.13 wdh,,Agat”.

Oficjalne rozpoczęcie biwaku: godzina 18:00. Kadra Targetu pojawia się na miejscu i zastaje... pustkę. Trawa, drzewa, woda, ani śladu harcerzy (jedynie wędkarze). No niestety, widać jesteśmy pierwsi. Czas zacząć rozkładać namioty! Zaczęliśmy się zastanawiać czy na pewno podaliśmy właściwą godzinę. Potem termin. Na szczęście już po kilkunastu minutach zaczęły się pojawiać pierwsze drużyny.

Zaczęliśmy od rozłożenia namiotów, a Target jako „solenizanci” mieli możliwość (a raczej przymus) spania w pałatkach. Hurra! Nic tylko cieszyć się z wyróżnienia. Po jakiejś godzinie mieliśmy już miejsce do spania. Zebrano także drewno na ognisko i przygotowano na nie miejsce. Jednak przed rozpaleniem go czekała nas gra we „Flagi”.

Miejsce gry było idealne. Znaczy prawie. Dużo krzaków, niewielkich drzew, bardzo dobry teren. Niestety nie wzięliśmy pod uwagę, że większość krzaków posiadała ciernie i kolce, a z racji późnej pory wszędzie były także okrutne, krwiożercze bestie zwane również komarami. Gra jednak była zacięta i nikt nie zauważył tych niedogodności aż do jej zakończenia. Odbyły się dwie rundy. Pierwszą wygrała drużyna nr.1, a drugą drużyna nr.2.

Po grze we „Flagi”, milionach ukąszeń i rozcięć, czekało na nas ognisko i kolacja. Następnie były śpiewanki, w trakcie których mogliśmy iść spać. Z relacji innych, dowiedziałem się, że śpiewanki trwały przez większość nocy, a około połowa harcerzy zasnęła przy ognisku. Tak skończył się pierwszy dzień (i noc) biwaku.

Sobotniego poranka odbyła się poranna zaprawa, oraz apel mundurowy, na którym m.in: zjedliśmy przepyszny tort urodzinowy. Po apelu mogliśmy zjeść śniadanie, podczas gdy w międzyczasie Target zaczął powoli znikać z miejsca biwaku, czekała nas bowiem gra terenowa.

Tematem były różne cywilizacje. Patrole wcielały się w odkrywców, którzy mieli się o nich jak najwięcej dowiedzieć.

W każdej z 10 cywilizacji czekały na nich 2 pytania o daną kulturę oraz jedno zadanie. Oto kilka z nich:

Transport bloków z kamieniami (w naszym przypadku punktowej z plecakiem) w Starożytnym Egipcie, Transport plecaka z jednego brzegu na drugi, bez zamoczenia go w Grecji, Walki gladiatorów w Rzymie, czy jak najszybsze składanie długopisów w ciągu minuty w Chinach.

Punktów było oczywiście o wiele więcej, a na każdym były różne niekonwencjonalne zadania.

Około godziny 13:30 skończyła się pierwsza część gry terenowej. Pogoda dopisywała – było niemiłosiernie gorąco, więc postanowiliśmy się trochę pokąpać.

Po chwili prawie wszyscy byli już w jeziorze, czerpiąc radość z orzeźwienia, jakie dawała zimna woda.

Pierogi były smaczne, były też dokładki, więc każdy był bardzo zadowolony z posiłku. Następnie czekała nas cisza poobiednia, po której odbył się teleturniej.

Pytania były z wielu różnych dziedzin nauki – kultury, historii, wiedzy ogólnej. Drużyny szły łeb w łeb i po około godzinie wyczerpujących pytań wiedzowych, quiz się zakończył.

Czekała nas po nim druga część gry terenowej, podczas której odkrywcy ponownie odwiedzili różne cywilizacje, podejmując się nowych zadań takich jak podrabianie pisma w Chinach, czy wspinaczka na drzewo u Aborygenów.

Gdy gra dobiegła końca, czekała nas chwila wypoczynku – ognisko i kolacji, po których odbył się tradycyjny kominek.

Organizatorzy bardzo chcieli wysłuchać opinii o biwaku i samej grze, więc głównie o tym traktował kominek.

Prawie wszystkim podobała się przygotowana gra terenowa, mimo kilku zastrzeżeń. Oto kilka z nich:

Komary, komary, komary, więcej komarów, gryzące komary i dla odmiany denerwujące komary. Takie opinie po kolei słyszeliśmy od uczestników. Nagle jakaś 30 osoba w kolejności mówi: „W sumie to komary nie były takie złe, dzięki nim było bardziej „hardcore’owo”.” Nigdy chyba nie zapomnę min patrzących na niego ze zdumieniem harcerzy. Ale cóż, każdy ma swoje zdanie, trzeba to uszanować. Mimo śmiałego wystąpienia, reszta opinii również zdominowana była przez wyrażanie nienawiści do komarów.

Dodatkowo, okazało się, że całkiem spore grono osób, szczerze nienawidziło również punktowego z Chin, którego zadanie na podrabianie pisma było długie, mozolne, a wspomniane wcześniej latające, krwiożercze bestie wcale nie pomagały. Na szczęście Chiny mają spore zaplecze różnych produktów, więc dzięki przyniesionym przez owego punktowego czekoladowym babeczkom, jego czyny zostały mu wybaczone.

A na koniec jeszcze paręnaście zdjęć, które zapadły w pamięć :)

Recent Posts
Archive
Search By Tags
Follow Us
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
bottom of page