top of page

CQB na Paszarni: Relacja

Dziś (29.11.2015) 38wds Target miała możliwość sprawdzenia swoich umiejętności w taktyce czarnej. Strzelanka odbyła się w starej, opuszczonej paszarni w Miłocicach Małych ( ok. 35km od Wrocławia).

Zebraliśmy się na miejscu o godzinie 10:00- prawie 20 osób gotowych na wspaniałe, wyczerpujące wyzwanie, jakim była walka na zamkniętej przestrzeni.

Pierwszą rzeczą, niezbędną do zrobienia przed rozpoczęciem gry było załatanie i oznaczenie wszystkich dziur w budynku, jak i wokół niego. I tu muszę wtrącić, że w takie „niespodzianki” paszarnia obfitowała. Na szczęście uwinęliśmy się w miarę szybko i mogliśmy przejść do ciekawszej części dnia.

Na początek podzieliliśmy się na dwie drużyny: tych w „wuzetach” i tych, którzy mieli na sobie inny kamuflaż ( jak choćby te oczodajne, świecące w ciemności multicamy). Następnie ustalone zostało zadanie, jakie każda z drużyn miała wykonać: zespół w „innych kamuflażach” ukrywał walizkę, gdzieś na terenie budynku, a druga grupa musiała ją znaleźć i dostarczyć do swojej bazy.

Ja oczywiście, jak każdy szanujący się człowiek miałem na sobie polską panterę, więc byłem w drużynie atakującej.

Multicamo vs wz.93

Bez zbędnego zamieszania szybko udaliśmy się do swojego obozu, który był zarazem miejscem odrodzeń członków naszego zespołu. W tym miejscu należy wspomnieć, że system odrodzeń działał tak, że kiedy ktoś został trafiony, wracał do swojej bazy i musiał czekać na inną „martwą” osobę z teamu. Dopiero kiedy w obozie była dwójka ludzi, mogła ona z powrotem wrócić do gry.

Tylko chwilę czasu zajęło nam ustalenie taktyki: podzieliliśmy się na dwójki i każda z nich dostała swój sektor do obstawienia oraz pomniejsze zadanie do wykonania (np.: zabezpieczyć schody itp.).

A więc zaczęło się! Cała nasza drużyna ruszyła w kierunku budynku, ja z Matim, który był ze mną w parze zamykaliśmy akurat tyły i... w sumie to dobrze zrobiliśmy, ponieważ już prawie od razu naszą drużynę przywitał ogień nieprzyjaciela. Na szczęście dla nas, był on na tyle bezładny i niecelny, że zdążyliśmy się ukryć.

Razem z Matim postanowiliśmy obejść wroga i urządzić mu od tyłu małą niespodziankę. Chwilę później przeskoczyliśmy płot i już dobiegaliśmy do ściany budynku. Jakiś czas szliśmy przy ścianie, aż w końcu natrafiliśmy na drzwi. Zatrzymaliśmy się przed nimi. Nagle wyszedł z nich Tymek. Bang, bang!- dwa strzały: mój i Matiego, a po chwili:

-Dostałem!

Ha- myślę sobie, ale co to? Dokładnie w to samo miejsce wychodzi Kamil. Bang, bang.

-Dostałem!

Niezłe synchro. Dobra, czas iść dalej. Szybko weszliśmy do pomieszczenia, które było pod sporą halą, zawzięcie bronioną przez wrogi team. Właśnie z tego wywnioskowaliśmy, że walizka jest prawdopodobnie tam.

Po chwili jednak musieliśmy się wycofać, ponieważ w pobliżu był punkt odrodzeń przeciwnika i w każdej chwili mogliśmy dostać się pod jego ostrzał.

Szybko przebiegliśmy przez parter budynku i już po chwili byliśmy na schodach. Wspięliśmy się na nie bez napotykania wroga, a następnie sprawdziliśmy kilka pomieszczeń w korytarzu, prowadzącym do wyłomu w murze, przez który można było przedostać się do głównej hali, tej w której prawdopodobnie spoczywała walizka.

Po chwili byliśmy przy otworze. Zauważyliśmy Kamila, który krążył koło okien. Oczywiście nie oszczędziliśmy go. Mati wystrzelił kilka kulek i Kamil szedł z powrotem w kierunku respa.

Weszliśmy do pomieszczenia.

-Hala zdobyta, wbijać!- krzyknęliśmy i dosłownie w parę sekund do środka weszło ze trzech naszych. Fajnie, ciekawe gdzie byli dotychczas...

Niefortunnie punkt odrodzeń przeciwnika znajdował się dokładnie naprzeciwko hali, więc od razu obstawiliśmy okna, z których było go widać.

Na respie było ich ze czterech, więc nawet nie wiedzieliśmy, który z nich żyje, a który nie. Nagle Kamil podniósł karabin i zaczął szyć do Martiego. Niestety trafił, ale po chwili odpłaciłem mu pięknym za nadobne. Z bazy przeciwnika wybiegł nagle kolejny człowiek- był to Świder ze 108 wds, oczywiście go też ustrzeliłem.

Nagle Maciek, jeden z naszych krzyknął, że znalazł walizkę. I dobrze- pomyślałem. Na dole, w głównej hali, którą widać było z naszej pozycji szedł odrodzony Mati. Chwyciłem walizkę i rzuciłem mu ją na dół, zaś moim ludziom kazałem się powoli wycofywać.

Udało nam się dotrzeć z powrotem do bazy bez strat w ludziach. Zadanie było wykonane!

Co prawda wygląda jak bojownik ISIS, ale nie ma się czego bać, to nasz- Adam Madej!

Druga runda opierała się na podobnych zasadach, z tym że teraz to my mieliśmy ukryć skrzynkę i jej bronić. Paczka została schowana na parterze, w nierzucającym się w oczy pomieszczeniu, ale postanowiliśmy bronić dużej hali, tej której wcześniej bronili przeciwnicy z nadzieją, że pomyślą, że walizka jest właśnie tam i nie będą przeszukiwać dokładnie innych części budynku.

Kajetan i Wawrzyk ustawili na strategicznej pozycji, z której mieli widok na niemal całą okolicę i stamtąd siali postrach i zamieszanie, Maciek z kilkoma innymi ludźmi ukrył się w hali i dowodził jej obroną, natomiast ja i Mati zajęliśmy mniejszy budynek, niedaleko bazy przeciwnika.

Chwilę po rozpoczęciu zobaczyliśmy biegnących przeciwników i usłyszeliśmy krzyk Świdra:

-No nie! Nie tak szybko!!- został trafiony przez Kajetana i zawrócił w stronę respa.

My za to, natrafiliśmy na spory opór ze strony nieprzyjaciela. Kilku strzelców z dobrymi replikami przywitało nas ogniem. Po chwili Mati dostał, a mi nie pozostało nic innego jak tylko się wycofać.

Parę minut później byłem z powrotem w budynku i sprawdzałem kolejne pomieszczenia. Trafiłem jakiegoś przeciwnika przyczajonego za drzwiami, ale kiedy chciałem przebiec przez największą halę dostałem od jego kolegi, który był w dalszej części pomieszczenia.

Wróciłem na respa i po chwili, razem z Matim weszliśmy z powrotem do gry. Poszliśmy wtedy do hali bronionej przez Maćka. Spędziliśmy tam dobre pół godziny strzelając do wroga, zmieniając magazynki i odpierając kolejne fale nieprzyjaciół. Było nieźle.

W pewnej chwili wszyscy przeciwnicy zebrali się w korytarzu prowadzącym do wyłomu w murze. Ich siła ognia była tak duża, że nie mogliśmy tak po prostu ich odeprzeć. Wtedy wpadliśmy na genialny w swej prostocie pomysł. Zajdziemy ich od tyłu!

Wyszliśmy z naszej hali tyłem, następnie przekradliśmy się na drugą stronę budynku i cicho niczym cienie wspięliśmy się po schodach, prowadzących do korytarza pełnego wrogów. Wiedzieliśmy, że są za ścianą. Policzyliśmy do trzech i naraz, agresywnie weszliśmy do środka. Bang, bang, bang, bang, bang, bang, posypały się pociski. Przeciwnicy byli tak zaskoczeni, że nawet nie próbowali zareagować. Po chwili w kierunku ich bazy ruszyły 4 trupy, a my bezpiecznie wróciliśmy na wcześniejsze pozycje.

Kilkanaście minut później doszło do strzelaniny na zewnątrz budynku, w której niestety zostałem trafiony. Nie musiałem jednak długo czekać, ponieważ po chwili dołączył do mnie Maciek, który również dostał. Policzyliśmy do trzydziestu i na powrót włączyliśmy się do gry.

Na szczęście hala dalej była w naszym posiadaniu, więc łatwo udąło nam się do niej wejść. Wbiegliśmy szybko po schodkach. Nagle dostrzegłem w trawie przed głównym wejściem do hali gościa w odblaskowej kamizelce. Nie, to Michał w multicamie dotarło do mnie chwilę później. O, a obok leży Świder! Kilka strzałów i zamiast leżeć wracali na respa. Ale ich załatwiłem- pomyślałem. W tym samym momencie Maciek nagle się obrócił i wystrzelił z pistoletu w stronę gdzie przed chwilą byli Michał ze Świdrem.

-Dostałem!- usłyszałem. Maciek właśnie ubił Adama Madeja, przy czym uratował mi życie, ponieważ myślałem, że to już wszyscy i właśnie się odwracałem.

-Wow! Dzięki- powiedziałem- a gdzie Mati?

Multicamo- i jak się w tym zamaskować?

Zaraz potem dowiedziałem się, że siedzi w korytarzu... i usłyszałem jak woła o wsparcie. Maciek pobiegł do dziury w murze, aby go osłaniać, ja natomiast rzuciłem się po schodach w dół, następnie na drugą stronę budynku i znów po schodach w górę, aż po raz kolejny znalazłem się w korytarzu na tyłach wroga. Minimalnie za późno wszedłem do pomieszczenia. Usłyszałem, że Mati właśnie dostał. Kilka strzałów i czwórka wrogów leżała u moich stóp. Kawałek dalej w następnym pokoju spotkałem Michała, który nie specjalnie zorientował się w tym co się przed chwilą stało i był bardzo zdziwiony kiedy wpakowałem w niego parę kule.

Wróciłem do hali. Okazało się, że godzina zabawy właśnie minęła, a przeciwnicy nie odnaleźli skrzynki. Po raz drugi udało nam się wygrać!

Mikołaj Rupociński, znany także jako Rupieć ze swoim Iwanem

Kolejne dwie rundy były krótkimi scenariuszami, z prostym zadaniem: w budynku był telefon imitujący bombę, drużyny zaś musiały się do niego przebić, po czym włączyć stoper na 10 minut. Jeśli w tym czasie druga drużyna przechwyciła „bombę” zerowała licznik i teraz czas liczył się dla nich. Wygrywał zespół, który utrzymał bombę przez 10 minut.

Brzmi prosto i klarownie, ale rzeczywistość była trochę inna: mianowicie jakiś geniusz umieścił respy w ten sposób, że jedna drużyna miała do bomby zaledwie 20 metrów, druga z kolei musiała się przedostać przez cały budynek. Oczywiście ja byłem w drugiej grupie. Wyglądało to ciężko, ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie spróbowali.

Na znak rozpoczęcia rozgrywki ruszyliśmy w kierunku hali z bombą. Oczywiście wróg już tam był. Nastąpiła krótka wymiana ognia, po której zrozumiałem, że tak się nie przebijemy. Trzeba było zastosować jakąś nową taktykę.

Po chwili wpadłem na genialny pomysł, jedyny jaki mogłem zrealizować w zaledwie parę minut. Pobiegłem na około budynku, po drodze odsyłając kilku przeciwników na respa i wszedłem do hali od strony bazy wroga. Tego się nie spodziewali! Udało mi się wystrzelić niemal wszystkich, jednak trafił mnie jakiś camper siedzący w rogu.

Niestety mój team nie zaszturmował pomieszczenia z jednym człowiekiem w środku, a kiedy wreszcie zebrali się do ataku, przeciwnicy zdążyli się już odrodzić. 1:0 dla nich.

Ostatnim scenariuszem była ta sama misja, jedynie ze zmianą stron. W takim układzie oczywiście to my zmieszaliśmy ich z błotem.

Następnie nastał czas na pamiątkowe zdjęcie i pożegnanie się. Około godziny 16:20 ruszyliśmy w drogę powrotną. Wszyscy byliśmy zgodni, że „CQB na Paszarni” to jeden z lepszych pomysłów na strzelankę i mamy nadzieję niedługo znów się tam pojawić.

A oto cały nasz team.

Recent Posts
Archive
Search By Tags
Follow Us
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
bottom of page