top of page

Operacja "Burza"


Jest to opowiadanie/ relacja z manewrów 38 wds Target, które odbyły się w nocy z 19 na 20 grudnia.

Opowiadanie powstało na kanwie wydarzeń historycznych.

Jest to dzieło fikcji, zaprojektowane, opracowane i stworzone przez Huberta Głucha, jednego z najwybitniejszych pisarzy XXI wieku ( do jego twórczości należą takie bestsellery jak Gra Umarłych).

Abdul był młodym, dobrze rokującym terrorystą. Brał już udział w trzech kursach kamikadze i za dwa dni miał zdawać egzamin, który był uważany przez talibów za jeden z najtrudniejszych sprawdzianów.

Był to niski mężczyzna, na oko 20- kilku letni, z wieczne rozczochraną, jasną czupryną oraz z idealnie okrągłymi okularami na nosie.

Abdul wiódł ciekawe, dość wesołe życie. Był lubiany przez kolegów, za swoją wybuchową naturę, nie miał problemów w szkole ( bo nie chodził do szkoły), pieniędzy także nigdy mu nie brakowało.

Wszystko wydawało się być fajnie, ale był jeden szkopuł: mianowicie Abdul wcale nie chciał zabijać przeciwników państwa islamskiego, ani zginąć w zamachu bombowym ku chwale Allacha. Chłopak zawsze marzył o zostaniu ogrodnikiem. Kochał kwiaty i w ogóle całą otaczającą go przyrodę, chciał strzyc trawniki i przycinać krzaki róż.

Właśnie dwa dni przed egzaminem postanowił uciec. Nie było to łatwe, ponieważ mógł zostać uznany za dezertera i zabity przez własnych pobratymców. Abdul był jednak sprytnym chłopakiem i szybko skontaktował się z komórką wojsk Targetu, których baza znajdowała się nieopodal. Udało mu się wytargować z żołnierzami ochronę w zamian za informacje o najpotężniejszym z szejków w tym regionie: Faruku Al-Baszirze.

***

Nagle zabrzmiał gwizdek.

-Alarm! Alarm! Alarm!- krzyknął ktoś donośnym głosem.

W koszarach natychmiast zapanował zamęt. Rozespani żołnierze zrywali się ze swoich pryczy i jak najszybciej biegli w kierunku wydającego polecenia. Już po kilku sekundach ustawili się w nierówny dwuszereg.

-Pięć minut na zebranie wyposażenia!- oznajmił dowódca- wyruszamy na misję.

Żołnierze bez pytań rozeszli się po swój sprzęt. Każdy z nich szybko ubrał mundur, nałożył kamizelkę i sprawdził broń.

Wojskowi ustawili się ponownie w szeregu w wyznaczonym czasie, tym razem ze sprzętem. Dowódca powiedział, aby bezzwłocznie udali się do biura narad, tajnego pomieszczenia, do którego wstęp mieli tylko najbardziej zaufani ludzie.

Żołnierze weszli do środka. W środku za biurkiem siedział poważnie wyglądający, trochę otyły jegomość.

-Posłuchajcie mnie uważnie- zaczął cichym głosem- jak wiecie jesteśmy tutaj aby zwalczać terrorystów. Dziś wieczorem dostaliśmy namiary na informatora, który posiada bardzo ważne informacje na temat przywódcy talibów. To przełomowy moment naszej misji.

Jegomość za biurkiem umilkł na chwilę. Żołnierze spojrzeli na swojego lidera, najstarszego stopniem, wysokiego i barczystego mężczyznę o wdzięcznej ksywce Ruski, lub też Proso jak był nazywany przez bliskich przyjaciół.

-A więc odszukacie tego taliba, wydobędziecie od niego jak najwięcej informacji, a następnie dostarczycie go tutaj, do naszej bazy. Mam nadzieję, że zrozumieliście?

-Tak jest!

-A więc w drogę.

***

Abdul biegł ile sił w nogach. Inni terroryści zauważyli jego dziwne zachowanie. Chcieli go przesłuchać, więc młodzieniec nie miał innej możliwości jak tylko uciekać i mieć nadzieję, że żołnierze zdążą go uratować.

Cóż... w rzeczywistości życie bywa okrutne i już po 100 metrach Adbul został powalony na ziemię przez innego taliba. Na tym się jednak nie skończyło. Terroryści zaczęli go bić i kopać, wykrzykując przy tym obelgi i wyzywając chłopaka od dezerterów i wrogów „prawdziwej wiary”.

-Giń, zdradzieckie ścierwo!- krzyknął jeden z talibów.

-Taak! Nie masz prawa żyć na tym świecie, parszywa łajzo!- zawtórował mu drugi.

-Nieee!- jęknął Abdul, zwijając się z bólu- zostawcie mnie.

W pewnej chwili Abdul zerwał się nagle z ziemi i zaczął biec w kierunku zarośli. Huknął strzał. Młodzieniec wrzasnął z bólu i upadł z powrotem na mokry grunt. Z rany na jego nodze obficie sączyła się krew.

-Kończ z nim- rzekł trzeci terrorysta, który dotychczas stał z boku i tylko przyglądał się torturom- dochodzi piąta, zaraz zmiana warty.

-Hahahaha- zaśmiał się talib- kończę!

Abdul zobaczył, że oprawca zbliża się do niego. Po chwili znów poczuł potężny cios w brzuch.

-Aaaagh!- krzyknął młodzieniec.

Nagle w mroku dało się słyszeć cichy furkot i jeden z terrorystów padł na ziemię. Po chwili w cieniu błysnęło słabe światło i kolejny talib odnalazł na swej piersi ranę wylotową. Ostatni z oprawców w net pojął co właśnie się dzieje i chwycił Abdula, chcąc się nim zasłonić.

Chłopak także wiedział już co się stało: to żołnierze przyszli go uratować. Zabili już dwóch terrorystów, za chwilę załatwią trzeciego i będzie wolny!

Talib krzyknął, że za 30 sekund zabije zakładnika, jeśli żołnierze nie zostawią go w spokoju. Co chwilę nerwowo strzelał w mrok ze swojego AK. Parę sekund później terrorysta zapalił latarkę, dzięki czemu miał nadzieję dojrzeć przeciwników, ale sprawiła ona tylko, że on sam stał się bardziej widoczny.

Chwilę później któryś z żołnierzy trafił taliba. Oprawca upadł na plecy, za nim runął Abdul. Nagle wokół zaczęło roić się od wojskowych, którzy podnieśli młodzieńca, odprowadzili go na bok i zaczęli zabezpieczać teren.

Abdul był najszczęśliwszy na świecie. Wiedział, że już nic mu nie grozi.

***

Faruk Al-Baszir kopnął ze złości baryłkę ropy.

-Jak to zabrali Abdula? I jakim cudem zabili trzech naszych?

-To nie moja wina...- zaczął talib w czarnym stroju, z białym turbanem na głowie. Przez oba ramiona miał przewieszone taśmy z amunicją do ak, a na plecach wisiał mu tenże karabin- są dobrze wyszkoleni... i zorganizowani.

-Cholera, na was nigdy nie można polegać. Zejdź mi z oczu!

Przywódca terrorystów potarł dłonią skronie. Czasu było mało, a potrzebny był mu naprawdę błyskotliwy pomysł.

-Dobra- zdecydował- Wyślijcie Ahmeda.

***

Ruski znów dowodził kolumną patrolową. Oddział dostał kolejne zadanie: odnaleźć informatora wskazanego przez schwytanego taliba. W tym celu musieli zapuścić się do mrocznego lasu na południe. O tym miejscu krążyło wiele legend wśród miejscowej ludności. Opowiadano o trollach, ghulach, wilkołakach i strzygach. Na samą myśl, że muszą się tam wybrać żołnierzom serce podchodziło do gardła.

Ruski od początku miał mieszane uczucia związane z tą misją. Rozkaz, to jednak rozkaz- muszą go wykonać.

W pewnej chwili oddział znalazł się na zakręcie. Ruski stracił z oczu zwiadowców. Kiedy wyszli znów na prostą drogę, zobaczył jak do trójki z jego żołnierzy zmierza ciemna postać. Prawdopodobnie jakiś talib, być może pojedynczy dezerter.

Ale nie... z jakiegoś względu postać wydawała się podejrzana. Naraz dowódca dostrzegł czerwone światełko migające pod kurtką, w którą ubrany był talib. Chwilę później, kiedy mężczyzna był już blisko zwiadowców, Ruski zauważył, że coś wystaje spod kurtki nieznajomego.

-Nieeeeeee!- zdążył tylko krzyknąć, kiedy nagle nocne niebo rozświetliła potężna eksplozja. Ruskim, oraz całym jego oddziałem rzuciło do tyłu. Komandos szybko zebrał się z ziemi i pobiegł na przód, sprawdzić czy jego ludziom udało się przeżyć.

Niestety, na miejscu zobaczył tylko nadpalone kawałki ciała i ubrań, oraz zniszczoną broń swych towarzyszy.

-Al-Baszir! Już nie żyjesz!- krzyknął Ruski w nieprzenikniony mrok.

***

Abdul spluną krwią.

-Przysięgam! Nic nie wiedziałem!

-Przez ciebie nasi wpadli w zasadzkę!!- wydarł się niski, trochę otyły jegomość.

W pomieszczeniu oprócz Abdula było aż dwóch wojskowych. Niski jegomość, który zadawał pytania i wielki osiłek, który zadawał ciosy.

Talib nie widział już na jedno oko, drugie miał co najmniej mocno podbite, nos złamany w kilku miejscach, krew ciekła mu z ust i skroni.

-Przysięgam!!- krzyknął jeszcze raz młodzieniec- Pokażę wam. Pokażę wam na mapie miejsce, w którym znajduje się baza Al-Baszira. Proszę, nie bijcie! Proszę!

-Jaką mamy pewność, że i tym razem nie wprowadzisz nas w zasadzkę? Dlaczego mamy ci zaufać?

-Dlatego...- wykrztusił Abdul- że to być może wasza jedyna szansa na schwytanie Faruka.

***

Ruski wychylił się zza krzaka. Rzeczywiście, schwytany talib nie kłamał. Podał dokładną lokalizację bazy Al-Baszira. Żołnierze właśnie otoczyli obóz ze wszystkich stron i teraz czekali tylko na znak. Kiedy on, Ruski im na to pozwoli, wszyscy jak jeden mąż otworzą i zmiotą tych parszywych talibów z powierzchni ziemi.

Nagle wśród terrorystów zapanowało poruszenie. Wszyscy wstali i zaczęli spoglądać w kierunku jednego z namiotów. Po chwili wyszedł z niego mężczyzna ubrany w biały płaszcz, na który miał narzuconą bluzę moro. Terrorysta miał biały turban, bujną czarną brodę, a na plecach spoczywał mu automat Kałasznikowa, cały ze złota. Nie było wątpliwości- to Faruk Al-Baszir.

Wtem przed przywódcę terrorystów przybiegł inny talib.

-Melduj- rzekł spokojnym głosem Al-Baszir.

-Panie, to nie moja wina!- prawie płakał tamten- Achmed zabił tylko trzech. Na prawdę próbowaliśmy, ale ich jest zbyt wielu, są wyszkoleni, mają lepszą broń i...

Nagle huknął strzał. Talib najpierw upadł na kolana, a następnie przewrócił się na bok. Faruk trzymał w ręku wciąż dymiący pistolet. - Cóż za niekompetencja!- krzyknął- Znaleźć ich i zabić! Teraz!

Ruski nachylił się do radia:

-Zaczynamy imprezę- szepnął.

Nagle ze wszystkich stron zaczęły błyskać jasne punkty, noc rozświetliła burza migających ogników. Ruski także nie próżnował. Wycelował swoje m4 w kierunku przywódcy. Wystarczył jeden strzał. Al-Baszir dostał postrzał w ramię nim zdążył sięgnąć po swoje złote ak.

Natychmiast kilku żołnierzy rzuciło się do przodu, aby zabezpieczyć przywódcę talibów. Już kilkanaście sekund później terrorysta klęczał na kolanach, skuty z tyłu kajdankami przed Ruskim.

-To za moich żołnierzy- powiedział przez zaciśnięte zęby dowódca i z całej siły przyłożył talibowi kolbą w twarz. Al-Baszir natychmiast upadł na ziemię.

-Chłopaki, brać go.

tablica "poszukiwanych" która wisiała w sztabie 38 wds Target

Recent Posts
Archive
Search By Tags
Follow Us
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
bottom of page